
Marcin Staniszewski w teście opublikowanym na portalu Estrada i Studio podzielił się swoimi wrażeniami na temat pakietu Arturia V Collection. Jest to wysokiej klasy pakiet wirtualnych instrumentów umożliwiających niezrównaną eksplorację dźwięku. Od sugestywnych emulacji i hybrydowych syntezatorów, po autentycznie modelowane instrumenty i pięknie uchwycone dźwięki akustyczne.Jest to najbardziej rozbudowany i bogaty w funkcje pakiet Arturia, łączący ponadczasowe rzemiosło dźwiękowe i specjalistyczną inżynierię z najnowocześniejszymi funkcjami, które płynnie integrują się z wymagającymi procesami produkcyjnymi – zapewniając niekończące się inspirację, żywą kompozycję i nieograniczoną wręcz zabawę. Poniżej dwa krótkie cytaty z testu Marcina:
„Jeśli miałbym dziś decydować się na jeden pakiet syntezatorowych emulacji, to zapewne postawiłbym na V Collection. Co prawda najbliższa konkurencja, czyli Syntronik, oferuje instrumenty porównywalne brzmieniowo, ale ze względu na użycie sampli dość irytujące jest kilkusekundowe czekanie na załadowanie się wybranego presetu. Poza tym Arturia oferuje znacznie głębszą ingerencję w silnik syntezatorów, poszerzając ich oryginalną funkcjonalność. Brzmieniowo Francuzi również plasują się w ścisłej czołówce obok takich firm jak Xils Lab czy U-he.”
„Ta jakość ma niestety swoją cenę. Pakiet V Collection jest dość wymagający, jeśli chodzi o zasoby komputera. Na mojej studyjnej maszynie wyposażonej w 16 rdzeni i 32 GB pamięci RAM, zużycie procesora wahało się pomiędzy 20 a 60% w zależności od instrumentu i liczby użytych głosów. W tej sytuacji niegłupim pomysłem wydaje się dedykowana maszyna, przeznaczona wyłącznie do obsługi V Collection. Traktujemy wtedy taki komputer jak sprzętowy instrument, co ma tę zaletę, że można zawsze grać z niezmienną, niską latencją i nie trzeba się martwić o „wagę” setu, nad którym obecnie pracujemy.”
Aby mieć pełen obraz zapraszamy do zapoznania się z pełnym testem, można to zrobić klikając przycisk poniżej!