W Stanach RZA mówił, że programuje grube basy na Novation, a w Polsce O.S.T.R. robił bity przy użyciu K-Station. Przez 30 lat istnienia marki większość producentów i muzyków na całym świecie miała kontakt z urządzeniem Novation w czasie swojej muzycznej podróży. To pokazuje jak wielki wpływ miały ich instrumenty na produkcję na świecie – od syntezatorów jak Bass Station, Mininova czy Peak, przez kontrolery z serii SL lub Launchkey do wszechobecnego Launchpada, który kompletnie zredefiniował sposób produkcji muzyki.
Jako wyłączony dystrybutor Novation od samego początku istnienia tej marki w Polsce postanowiliśmy poprosić o kilka słów użytkowników Novation – muzyków, realizatorów, producentów, naszych znajomych i przyjaciół – o to, od czego zaczęli swoją przygodę z tą marką oraz jakich modeli używają dzisiaj.
Moja pierwsza styczność ze sprzętem Novation to też mój pierwszy syntezator, którym było Bass Station II. Zakochałem się i ta miłość trwa do dziś. Mam nawet wersję zmodyfikowaną przez Aphex Twina (AFX Station). Oprócz BassStation II bardzo lubię Peaka oraz Summita za ich brzmienie i intuicyjność, a jednocześnie łatwość w wykręceniu niesamowitych brzmień. Wyjątkowym urządzeniem Novation jest też dla mnie Launchpad, którego bardzo dużo używałem przez kilka lat koncertowania.
Odkąd pamiętam interesowały mnie syntezatory i sound-design. Duże wrażenie zrobiła na mnie pierwsza wersja Bass Station, z którym zetknąłem się w pracowni kolegi w latach 90. a którego barwy basowe zapamiętałem jako mocne i łatwe do osadzenia w kontekście muzyki klubowej. 20 lat później do redakcji portalu musoneo.com, który prowadzę trafiła druga inkarnacja tego instrumentu. Na rynku wówczas był ogromny popyt na małe i – co tu dużo kryć – niedrogie instrumenty analogowe a firma Novation doskonale wypełniła tą lukę tworząc instrument oferujący mocne, wyraziste brzmienie i duże możliwości modulacji.
Bezawaryjnie, przez kilka kolejnych lat, wiernie służyła mi także klawiatura Launchkey MK2. Na swoich warsztatach z produkcji muzycznej zawsze chętnie wykorzystywałem małe cyfrowe syntezatory Mininova i Ultranova. Utwory z nagranymi na tych instrumentach partiami można znaleźć w darmowym cyklu filmów Analiza muzyczna / dekonstrukcje na mojej stronie.
W tej chwili moja hybrydowa pracownia jest oparta w głównej mierze o oprogramowanie muzyczne i współpracujące z nim dedykowane sterowniki. Moim ulubionym sterownikiem do zadań specjalnych jest Launchpad MK3 w wersji Mini, którego wykorzystuję do zarządzania rozmaitymi procesami w Ableton Live, zmiany patternów i scen Lock w Native Instruments Maschine, operacji offline w programie Cubase i jako dodatkowego sterownika do włączania/wyłączania rozmaitych funkcji w innych DAW. Jego pady można zaprogramować do wysyłania dowolnych komunikatów MIDI, co czyni go niezwykle wszechstronnym. Na moim kanale można znaleźć kilka filmów na ten temat, wystarczy wpisać „launchpad jako sterownik MIDI musoneo” w wyszukiwarkę Youtube. Nawet jeśli ktoś nie myśli o korzystaniu z dołączonego do urządzenia programu Ableton Live, na pewno znajdzie dla niego co najmniej kilka innych zastosowań!
Ogromne wrażenie zrobił na mnie także okręt flagowy floty syntezatorów Novation. Jeśli zdecyduję się jeszcze kiedyś rozszerzyć swoje wyposażenie o duże instrumenty sprzętowe, to Novation Summit jest na pierwszym miejscu! Niezwykle pięknie, ultraszczegołówo brzmiący silnik syntezy, z ciepłymi analogowymi filtrami, ogromnymi możliwościami sound-designerskimi i jednym z najlepszych pogłosów jakie słyszałem w syntezatorze, a przetestowałem ich w ostanich 20 latach dziesiątki. Summit (i jego desktopowa wersja Peak) jest moim zdaniem ciekawszy zarówno pod kątem możliwości sound-designerskich, jak i samej jakości brzmienia, w szczególności jego muzykalności od wielu polifonicznych instrumentów stricte analogowych.
Od lat także kibicuję serii Circuit. Te małe grooveboksy cechuje doskonały współczynnik ceny do możliwości, ale przede wszystkim to jedne z najbardziej intuicyjnych i zachęcających do tworzenia i gry na żywo muzyki elektronicznej urządzeń. Gdyby urządzenia tego typu oceniać jak gry komputerowe pod kątem tzw. „grywalności”, to każda wersja Circuit zdobyłaby najwyższe noty! Swego czasu miałem przyjemność zasiadać w jury konkursów Circuit Battle, którego uczestnicy prezentowali swoje live-acty z wykorzystaniem tych urządzeń. Nagrania z tych wydarzeń stanowią świadectwo tego, że te niepozorne maszynki mogą się spełnić w poważnych zastosowaniach, jako główny element setupu do gry na żywo w klubie.
Pierwszy instrument Novation z jakim miałem do czynienia to Bass Station pierwszej generacji. To było w latach 2009-2010 i znałem ten instrument doskonale z różnych zagranicznych materiałów w internecie. Miałem okazje przetestować go u jednego z moich znajomych. Sam wówczas poszukiwałem różnych instrumentów do mojego studia, a na mojej liście znajdował się również Bass Station. Do tej listy również należały instrumenty z serii Drumstation, które są świetną emulacją klasyków z serii TR Rolanda. Jednak dostępność tych sprzętów w tamtych czasach była znikoma, stąd też niestety nigdy nie doszło do ich zakupu. Pamiętam również, że w podobnym okresie miałem okazje korzystać z X-Station, który moim zdaniem był bardzo udanym syntezatorem VA.
Ulubionym urządzeniem jest Bass Station II, choćby z tego względu że korzystam z niego często na zajęciach w szkole SMN we Wrocławiu podczas zajęć z produkcji muzycznej, nowoczesnych instrumentów czy syntezy dźwięku. Pomimo tego że jest już na rynku prawie 10 lat, to wciąż jego brzmienie jest aktualne, a sam syntezator jest na tyle plastyczny w brzmieniu, że można stworzyć szeroką paletę barw i presetów do wielu gatunków muzycznych. Był przeze mnie wykorzystywany zarówno do muzyki techno, house czy do oldschoolowego rapu. Zawsze jestem w stanie znaleźć dla niego zastosowanie, niezależnie od charakteru utworu czy gatunku muzycznego.
Z marką Novation miałem pierwszy raz styczność ponad 10 lat temu i był kontroler z serii SL. Jednak moją pełną uwagę zdobyli momentem, w którym wypuścili Launchpady. Otwierało to zupełnie nowe możliwości przy współpracy z Ableton Live. Wtedy nie było jeszcze Pusha i zmieniało to kompletnie proces integracji z samym DAW. Do tego poziom ekspresji muzycznej jak i sposób pracy również się zmienił. Dodatkowo społeczność jaka się rozwinęła przy okazji tej serii produktów jest niesamowita. Dzięki pracy w Audiotech, miałem okazję poznać Chrisa Calcutta, niesamowitego gościa z Novation, który także jest moim momentalnym skojarzeniem z tą firmą. Dlatego też z tego miejsca chciałbym go serdecznie pozdrowić! ????
Miałem też przyjemność prowadzić event o nazwie Novation Battle, który następnie ewoluował w Circuit Battle. Dlatego też z produktów, które pozytywnie mi się kojarzą z Novation, lub mam do nich słabość, to właśnie seria Circuit ???? Intuicyjność i szybkość pracy! Jednak przez aktualną słabość do syntezatorów wszelkiej maści, uwielbiam Novation Summit. Świetne brzmienie! Do tego jakość wykonania, możliwość łączenia dwóch barw i zabawy nimi w przestrzeni stereo w połączeniu z możliwościami modulacyjnymi potrafi nieźle namieszać… no i ten wbudowany pogłos… coś w nim jest, że mnie urzeka!
Pamiętam reklamę na YouTube kontrolera Novation SL mk2. Siedział ziomuś gdzieś na betonie, pstrykał w guziki i wyszedł z tego jakiś elektroniczny sztos. Jak na tamte czasy oczywiście. Dzisiaj jak włączam tą reklamę, to nie jestem w stanie tego słuchać… ale jak to zobaczyłem, to był taki dzwon jak dawno nie miałem. To był czas, że grałem już naście lat na gitarze i to były moje pierwsze kroki w muzyce elektronicznej. Nie wiedziałem, że tak można. Natomiast pierwszym sprzętem od Novation jaki miałem to Launchpad, którego niestety szybko zmieniłem na Pusha. Chwilę później dostałem pierwszego Circuita. W tym momencie wszedłem w świat hardware’u.
Jeśli chodzi o moje ulubione urządzenie Novation to mam nawet dwa. Ale jeśli miałbym wybrać jedno to zdecydowanie Circuit Tracks. Używam Circuita w zasadzie od premiery. Miał swoje ograniczenia, ale szybkość pracy na nim była nie do przebicia. Pomijam również celowo kwestię tego, jak Novation rozwijało sprzęt na przestrzeni lat – i tak o tym głośno. Bardzo dużo do niego dodali, ale wciąż brakowało lepszej integracji z otoczeniem. Aż w pewnym momencie, tak polubiłem workflow, że sprawiłem sobie drugiego Circuita, żeby móc sterować zewnętrznymi urządzeniami. Teraz w Circuit Tracks kwestia sterowania zewnętrznymi urządzeniami jest absolutnym hitem. Dodać chciałbym, że w związku z tym, że domyślnie całe życie byłem gitarzystą i grałem na żywo, tegoż samego żądam od syntezatorów – możliwości improwizacji i poruszania się po nim grając na żywo. Próbowałem wszystkiego po drodze, ale póki co nie zapowiada się na zmianę w kwestii serca setupu. No, może drugi Circuit…
Moim pierwszym syntezatorem był X-Station, następnie za ciosem młodszy Xio-Synth. Ten pierwszy doskonale sprawdzał się jako interfejs audio do szybkich nagrań jak i do solówek na koncertach. Novation tak mnie urzekł że poszedłem dalej po model KS-Rack. Zainspirował mnie świetny muzyk Paweł Zarecki który wykorzystywał małego X-Station na koncertach i to się świetnie sprawdzało.
Po latach stwierdzam, że X-Station jest nadal moim ulubionym urządzeniem Novation. Urzekło mnie w nim w zasadzie wszystko. Mnogość efektów, które mogłem na raz wykorzystywać, a nawet podawać je na sygnał wchodzący do instrumentu. Nagrywać z efektami, bądź tylko stosować je w czasie rejestracji, ale nagrywać suche ślady. Ten maluch (bo miałem wersję 25) to potrafił. A najlepszy był w nim pitchbender i pad X/Y. Jeśli chciałeś mieć modulację ze sprężyną to miałeś, ale jeśli chciałeś sterować kolumną Leslie z Hammonda, to wystarczyło zablokować sprężynę i i joystick zostawał w miejscu gdzie potrzebowałeś. To było genialne.
Mój pierwszy wymarzony kontroler MIDI to klawiatura Novation Remote 61 SL. Pamiętam, że długo zbierałem środki, aby ją zdobyć. Nie miałem wtedy jeszcze pianina w domu, więc kiedy ją kupiłem służyła mi do ćwiczenia gam i pasaży. Od początku pracy z nią byłem zachwycony jakością wykonania, grywalnością klawiatury i możliwościami obsługi DAW.
Z drugiej strony Peak to instrument, który mnie zachwycił od pierwszego kontaktu. Łączy dwa światy: analogowy i cyfrowy, daje świetne możliwości, z natychmiastowym dostępem do najważniejszych funkcji. Do tego ma świetnie brzmiące pokładowe efekty. To jeden z niewielu syntezatorów, który mógłby być jedynym, który zabrałbym na bezludną wyspę.
Moja pierwsza styczność z Novation pojawiła się, gdy zaczęłam tworzyć muzykę elektroniczną. Szukałam odpowiedniego prostego syntezatora, który byłby dobry jakościowo i w dobrej cenie. Ktoś wtedy polecił mi Novation Bass Station II i wciąż jest to mój ulubiony instrument tej marki. Stale towarzyszy mi podczas koncertów i nigdy nie zawodzi.
Z Novation zetknąłem się pierwszy raz niedługo po premierze Launchpada, kiedy po raz pierwszy wybuchnął szał na tworzenie light show. Wiedziałem, że jest to coś nowego i fajnie się sprawdza do tworzenia muzyki, ale dopiero kiedy pady stały się czułe na dynamikę i otrzymały podświetlenie RGB to zapoznałem się z nim bliżej. Drugim skojarzeniem są Dicery, które przez długo królowały przy gramofonach w klubach, a uwielbiałem patrzeć dj’om na ręce (i płyty), więc naturalnie też mnie to zainteresowało.
Z całej oferty Novation ciężko jest mi teraz wybrać jedno urządzenie jako ulubione lub najlepszze, więc postawię na zestaw, który uważam za super potężne rozwiązanie – Peak z klawiaturą SL Mk3. Synth mimo cyfrowej architektury brzmi przepięknie i pozwala na wiele bez deep divingu, a jak ktoś ma życzenie, to może zejść na dno tego morza możliwości, a SL Mk3 to klawiatura, która zdecydowanie przewyższa moje potrzeby, ale za to jakbym sobie coś jeszcze wymyślił do swojego setupu, to ona już to ma. Po prostu złapać raz i zapomnieć o zmianach.
Moja pierwsza styczność z Novation to najprawdopodobniej syntezator X-Station 49, które miałem dość krótko w okolicach 2006 roku. Instrument miał być czymś w rodzaju Supernovy „light”. Wspominam go dość przyjaźnie, choć szybko mnie opuścił. Był to czas moich pierwszych poszukiwań sprzętowych i chyba nie do końca wiedziałem czego wciąż potrzebuję. Mimo wszystko opcja posiadania kontrolera, syntezatora i interfejsu audio zasilanego przez USB w ramach jednego urządzenia było nie lada innowacją, zwłaszcza na początku lat 2000.
Moim ulubionym instrumentem Novation bez dwóch zdań jest Bass Station II. Uważam ten instrument za współczesny klasyk; sprzęt, który na zawsze pozostanie z nami w studio i na scenie. Z BSII pracuję niemal cały czas, mimo, że nigdy go nie posiadałem… jest to podstawowe wyposażenie wszystkich moich znajomych basistów, perfekcyjny zamiennik klasycznych „basowych syntezatorów” droższych o kilka tysięcy złotych i często gości w mojej pracowni, gdzie przygotowuję jego brzmienia do kolejnych projektów. Bass Station cenię za jego wszechstronność i niesamowitą plastyczność brzmieniową. Żałuję, że w powszechnej świadomości nazwa instrumentu zdeterminowała jego zastosowanie – według mnie Bass Station to maszyna daleko wykraczająca poza basowe rejony i niskie tony to tylko kilkanaście procent jej ogromnego potencjału. Uwielbiam górne rejestry BSII, często z zaskoczeniem eksploruję terytoria efektów dźwiękowych i perkusyjną precyzję. O tym, że implementacja MIDI i synchronizacja z zewnętrznym sprzętem działa jak marzenie nie muszę nawet wspominać. Co więcej, Novation na przestrzeni lat rozwinęło system operacyjny do tego stopnia, że aż ciężko uwierzyć w rynkową cenę syntezatora. Przy tej ilości nowo pojawiających się funkcji (takich jak np. wprowadzona nie tak dawno parafonia i apextwin-owa wersja systemu operacyjnego) nieposiadanie Bass Station II to prawdziwy grzech. A ja, skruszony, biję się w piersi i przyrzekam rychłą poprawę.
Moim pierwszym, fizycznym syntezatorem była Mininova. Kupiłem ją tuż po premierze i mam do dziś. Tworzyłem na niej wiele rzeczy, które ukazały się pod pseudonimem Minoo. Obecnie zaprzęgnięta jest do projektu Chvost, który tworzę wraz z Pauliną Bisztygą. W momencie kupna miałem dość małe pojęcie, jakie dokładnie zawiera funkcje, jak można ją w pełni wykorzystać. Dopiero w trakcie użytkowania, zacząłem odkrywać nowe możliwości, uczyć się efektywnego korzystania z funkcji. Bardzo lubię sprzęt w który można się wgryzać, eksplorować go. Nie lubię niepotrzebnie namnażać bytów, dlatego mam kilka syntezatorów, ale staram się je w pełni wykorzystywać, nie traktować pobieżnie jak kolejne zabawki. Mininova była pierwszym wyjściem poza oprogramowania i do dziś dnia bardzo lubię pracować z fizycznymi instrumentami. Myślę, że możliwość swobodnego przeskakiwania pomiędzy programowymi i sprzętowymi instrumentami jest czymś niezwykle wygodnym.
Podczas liveactów bardzo często korzystałem z Launchpada. Przypadł mi do gustu głównie ze względu na sporą możliwość customizacji. Miałem opracowanych kilka skryptów w MAX/MSP, które bardzo precyzyjnie realizowały określone cele, bazując właśnie na Launchpadzie. Korzystałem z pierwszej wersji i pamiętam, że spore wrażenie zrobiła na mnie jego kompaktowość. Posiadanie niewielkiego, mobilnego kontrolera midi, o tak dużych możliwościach było czymś wyjątkowym. Wrzucałem do plecaka laptop oraz kontroler i mogłem grać koncert. Uważam również, że dużym plusem Launchpada jest fakt, że rozwija się według swojego własnego pomysłu. Nie stara się naśladować innych kontrolerów i proponuje użytkownikom swoją własną, autorską koncepcję.
Pierwszy kontakt z Novation to Circuit OG. Raczkowałem wtedy w temacie robienia muzyki, a mimo tego po kilku godzinach zabawy zrobiłem swój pierwszy numer. Kontakt z jego fizycznym sekwenserem i gotowymi brzmieniami był niesamowicie inspirujący.
Ulubione urządzenie to Summit, zdecydowanie. Zawsze pociągały mnie konstrukcje z bardziej klasycznym interfejsem i większą ilością pokręteł. Z Peaka i Summita można wycisnąć zarówno klasyczne jak i eksperymentalne brzmienia, a co ważniejsze sam proces ich kręcenia jest szybki i inspirujący. Z żadnym innym syntezatorem tak dobrze się nie dogadywałem i ma specjalne miejsce w moim sercu.
W 2013 roku, będąc studentem Royal Conservatory w Hadze z mojego bardzo szczupłego budżetu studenckiego udało mi się wysupłać pieniądze na zakup Launchpada Mini. Dzięki temu urządzeniu rozpocząłem moją przygodę z muzyką klubową, a Launchpad (później Launchpad Pro) stał się centrum dowodzenia mojego setupu do live actów.
Ulubionym urządzeniem marki Novation zdecydowanie jest Novation Peak. Drzemie w nim olbrzymia energia, głębia brzmienia i możliwości. Korzystanie z niego to dla mnie swego rodzaju rytuał.
Moim pierwszym instrumentem Novation było Bass Station – wspaniały, prosty synth, który odegrał kluczową rolę w stworzeniu brzmienia debiutu mojego macierzystego zespołu Őszibarack. Co ważne wspomniany Bass Station pozostaje jednym z moich ulubionych synthów… razem z Peakiem. Bardzo precyzyjne brzmienie, świetne filtry i intuicyjna, muzyczna architektura obsługi instrumentu. Do moich live setów używam Launchpad’ów – od pierwszej generacji. Są proste w konfiguracji, maja niezbędne, przejrzyste i proste funkcje, a to jest dla mnie fundamentalna zaleta podczas gry na żywo.